Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2022

Vir i końcówka

 Na piątek wypożyczyliśmy w ZHRA rowery. Jest tak, że spisują delikwenta z paszportu, płaci się i można oddać rower do piętnastej, albo następnego dnia rano. W soboty punkt wypożyczeń jest jednak nieczynny, a w niedzielę mieliśmy wylot bardzo rano, więc pani się zacukała. W końcu ustalono, że o dziewiątej rano w sobotę ktoś przyjdzie do budki i będziemy mogli zdać sprzęt. Gdyby ktoś był oszczędny, a chciał jeździć dłużej, niż dzień, to informuję, że wypożyczając rower na piątek i trzymając go do niedzieli rano, płaci się tylko za jeden dzień, nie za dwa. Taki ukłon ośrodka w stronę gości, że no nie ma nas, nie wasza wina, więc ten drugi dzień macie gratis. Wymyśliłam, że pojedziemy wzdłuż morza na Vir, najbliższą wysepkę. Po drodze obejrzeliśmy Privlakę. Spędziliśmy tam mnóstwo czasu przy molo. H. brodził, oglądaliśmy liczne żywiątka, wielkie dramaty przemalutkich stworzeń. Wszystko fascynujące, kraby, małże, jeżowce. W sezonie pewnie jest tam koszmarnie, teraz spokój, cisza, jedna nag

Zadar

W czwartek musieliśmy oddać auto do 9 rano, zatankowałam więc poprzedniego dnia (dizel - 13,47 kun za litr, wyjeździłam 19 litrów).  Skromną siedzibę Lulica znaleźliśmy bez trudu, pani sprawdziła tylko, czy auto jest zatankowane i byliśmy wolni. Szłam przez ten Zadar, jak pijany zając, co chwila skręcając nie tam, gdzie powinnam. Nie chciałam zużyć baterii w telefonie, bo nie wzięłam powerbanku, więc włączałam nawigację tylko co jakiś czas i za każdym razem okazywało się, że jestem zupełnie nie tam, gdzie sądziłam. Przy okazji niechcący zwiedziliśmy galerię handlową City, którą polecam, ponieważ wygląda, jakby ktoś usłyszał o istnieniu mali, ale tylko usłyszał i postanowił przenieść ideę na chorwacki grunt. Na placu przed głównym wejściem normalny targ warzywny, typu ziemniaki, w środku zakamary, jak w domu handlowym Klimczok w Bielsku-Białej, wc masakryczne... Naprawdę super, warto zwiedzić takie absurdalne miejsce, póki istnieje. Doszedłszy do morza siedliśmy w pierwszej z brzegu k

Wielka Paklenica i inne

 W środę 11.05.22 pojechaliśmy do wąwozu Wielka Paklenica , bo mi R. nagadał, że jak mogę nie, skoro mam blisko. On tam się specjalnie tłukł z Polski... Droga malownicza, wiadomo. W Starigradzie skręca się do parku narodowego i staje na parkingu przed szlabanem. Jest mały budynek służbowy, w którym trzeba kupić bilet dla siebie i auta. Gdyby chciało się nie wjeżdżać samochodem dalej, trzeba by zostawić go wcześniej, niż w okolicach szlabanu, bo tam można stać tylko 20 minut. Można od szlabanu jechać wahadłowym autobusem, chyba bezpłatnie. Komunikacja zaszlabanowa jest nieco regulowana, ponieważ droga jest wąska. Acz to Ch., więc wiecie Państwo. Przekracza się zatem szlaban i już jest ładnie, ale nie warto zatrzymywać się po drodze, tylko dojechać do parkingu jakieś 2 km dalej. Ciasno tam jest. Byliśmy przed sezonem, w dzień roboczy, a i tak ledwo wepchnęliśmy auto, na lusterka. Nie płaci się tam za miejsce. Szliśmy normalnie, dnem kanionu, szlak jest bardzo prosty, szeroki, ale nie war

Pag i Pag

ZHRA nie posiada własnej wypożyczalni aut, dają tylko ulotkę firmy Lulic. Nie chcą tam obowiązkowego ubezpieczenia i wadium, ale ceny mają wysokie, więc sprawdziłam, jak jest z sieciówkami. Trochę, ale tylko trochę, taniej, ale każda żąda wadium w postaci blokady sporej kasy na karcie kredytowej. Względnie wykupienie wysokiego ubezpieczenia, ale wtedy też płatność kartą. Jak wiemy, banki strasznie zdzierają na przewalutowaniu, jest to max nieopłacalne. Wróciłam na stronę Lulica i napisałam im (bo nie sądzę, żebym się dogadała przez tel.), że chcę najtańsze auto (toyota yaris, bardzo fajna, karaluchów nie stwierdzono) na dwie doby, od wtorku rano i z dostawą do ośrodka (dopłata), bo dojazd do Zadaru, to. We wtorek o 9. stawiliśmy się z młodym w recepcji, pan spóźnił się tylko w miarę, okazałam paszport, podpisałam papier i mieliśmy auto (z dowiezieniem do Z.H.R.A. wyszło po 610 kun/dobę, czyli około 400 zł). Umówiłam się, że oddam je w Zadarze, żeby przy okazji go zwiedzić i już tylko

Nin

 W poniedziałek poszliśmy na śniadanie po cichu zastanawiając się, czy rzeczywiście nas wpuszczą. Wg cennika wystawionego przed wejściem śniadania kosztowały po 125 kun/os. (obiady po 135), czyli po m.w. 80 złotych, absolutnie bym ich więc nie kupowała, szczególnie, że pod nosem był supersam i piekarnia. Odźwierny zeskanował opaski, sprawdził, co wyświetliło mu się na ekranie i voila. No to fajnie. Wielka, głośna jadalnia, standard czterogwiazdkowy, nie ma się co czepiać. Pewnie, że to nie Turcja, ale też tam jeździ się do 5*, więc. Warto mieć własny kubek, bo filiżanki malutkie, a do stolika zawsze daleko. Wychodzi się innymi drzwiami, niż wchodzi i jest to pilnie kontrolowane. Postanowiliśmy udać się do Zadaru. W recepcji nie potrafiono nam rzec, jak kursuje autobus, polecono sprawdzić na przystanku w Zatonie, znalazłam jednak rozkład w necie. Szliśmy do tego przystanku i szliśmy. Było słonecznie i gorąco, koszulka na ramiączkach, lekka spódnica, sandały i tak do końca pobytu. Rozkła

Zaton Holiday Resort Apartments

 W samolocie prócz obsługi może kilka osób leciało w maseczkach, reszta miała je na brodzie, albo wcale.  W Chorwacji chmury i na polar. Większość osób rozeszła się do prywatnych aut i tak dalej, bo to jednak lot liniowy, nie czarter. Razem z nami busem jechała tylko jedna para, wysiedli na obrzeżach Zadaru przy hotelu, w którym mieli all. Nas kierowca wywiózł 15 km od miasta do ogromnego ośrodka pomiędzy Zatonem, a Ninem. Wg mnie do Ninu było w sumie bliżej, wziąwszy pod uwagę położenie furtek/bram wjazdowych, no i Nin jest ładny, a Zaton ma nic, więc. Przy meldowaniu pobrano nasze paszporty oświadczając, że będą do odbioru jutro. To dość istotne, ponieważ w ferworze zdarzeń można zapomnieć, że się zostawiło dokumenty i chyba czasem tak bywa, bo przy wymeldowaniu recepcjonista z naciskiem pytał, czy na pewno je mamy. Dostaliśmy opaski i zostało podkreślone, że musimy okazywać je wchodząc na baseny i na śniadania. Hm, wykupiłam ofertę z własnym wyżywieniem i mam na to papier, ale nie

Bardzo

Bardzo prawdopodobne, że przez cały sezon będę w Kgu. Żadnych wyjazdów, urlopów, żadnych gór lub dolin. O ile wytrzymam postaram się tu siedzieć i zarabiać kasę.  Tymczasem na szybko urwałam się jeszcze z młodym do Chorwacji. Zniosła wszystkie ograniczenia, a dawno nie byłam, blisko, ciepło, tanio.  Wykupiłam wyjazd z Exim Tours, co nie ma znaczenia - jakiś czas temu stwierdziłam, że naprawdę wszystko jedno, z którym biurem się jedzie. Ten sam syf i olanie, nie ma co się wczuwać. Wyjazd był bardzo atrakcyjny finansowo. Cena dla dwojga: 2791 za przelot, transfer i studio z tarasem na 7 dni.  Własne wyżywienie. Przelot Ryanairem, więc tylko bagaż podręczny (tu trzeba pamiętać, że od pewnego czasu nie wolno już mieć oddzielnie torebki, albo torby na laptop). Do tego dokupiłam za 89 miejsce na lotniskowym parkingu i za 183 nocleg w hotelu Comm, bo wylot był o 9, więc musiałabym wyjechać z Kgu o 3 w nocy. Przejazd OK, choć z Kgu do Poznania naprawdę nie jest blisko i za każdym razem szczerz