Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2024

Odcinanie

  Ponieważ będę ponosić koszt spłaty garażu po tysiącu/mc zdecydowałam, że przestaję opłacać matce sprzątanie i pielęgnację ogrodu. Dotąd było tak, że robiliśmy to na spółkę z bratem, znaczy, raz on, raz ja. W marcu za ogród zapłaciłam 900. I 550 za ogarnięcie domu, bo akurat też wypadła moja kolej. Matka się tego absolutnie nie domaga, sama wymyśliłam, że może dobrze by było, żebyśmy wzięli te koszty na siebie, skoro rzadko się tam pojawiamy i nie pomagamy. Załatwiłam to tak, że ludzie przyjeżdżają, kiedy matka ich zamówi i robią, co sobie zażyczy (np. za każdym razem pokojówki mają myć okna - co jest płatne dodatkowo i to sporo, także w pokojach na piętrze, do których totalnie nigdy nikt nie wchodzi). Potem piszą do mnie, ile im zapłacić i albo ja reguluję to sama, albo wysyłam info bratu. No ale teraz. Bez przesady może. Poinformowałam więc brata, jak się rzecz przedstawia, że ja się z tego wymiksowuję i koniec, a on niech zdecyduje: 1. Będzie opłacał co drugą usługę, a co drugą

Sympatia

 Matka zażądała pomocy w zakładaniu konta na sympatii. Na tym portalu poznała Skąpego, więc ma pozytywne skojarzenia. Teraz Skąpy leży, prawie nie wstaje, tyle, co na fotel. Czasem przez kilka dni nie ma z nim kontaktu, buja się w letargu, potem jego umysł wraca. Po szpitalu, po tej jesiennej próbie samobójczej, ma odleżyny, których już nie idzie zaleczyć, klasyka. Czasem matka do niego dzwoni, albo jego córka do niej i daje mu słuchawkę, ogólnie jednak pożytku z niego żadnego, a moja rodzicielka... No, jest sobą. Czasem tam jedzie na chwilę, ale bardziej raz na kwartał, niż częściej. Mówi, że bo po co. Nie lubi tam być, a w pielęgnowaniu męża nie pomoże, bo to ciężka praca fizyczna. Pielęgniarka i córka to robią.  Zatem nowy profil, póki życia w nas. Więc teraz, wyobraźcie to sobie Państwo, dajmy na to, że jakiś facet zagai: "Cześć, jaka jest Twoja sytuacja rodzinna?". A ona odpisałaby mu coś w rodzaju: "Jestem wdową. To znaczy, wiesz, wyszłam ponownie za mąż, ale tylko

Podsumowanie wyjazdu i wielkie zatrucie

Podsumowanie wyjazdu: Wszyscy pytają o ogólne wrażenie, a ja odpowiadam, że, szczerze mówiąc, nie pojechałabym po raz drugi na Z. Zobaczyłam, co chciałam, szczególnie, że wielce wiele do oglądania tam nie ma. Brak sensu w wychodzeniu poza resort jest dla mnie deprymujący. Lubię łazić po chabie, oglądać to i śmo nie z wycieczką, ale na Z. po prostu mijało się to z celem. Oglądanie brudu, a pod nim nic. W Indiach, w Tajlandii, nie mówiąc już o Nepalu, pod brudem jest piękno, bogactwo wrażeń, kulturowa eksplozja i moc. Tu tylko zaschnięta kupa. Leci się koszmarnie długo, kosztuje to sporo pieniędzy (około 11 tys. zł. z groszami od osoby za przelot, transfer i pobyt. Do tego trzeba doliczyć opłaty za wycieczki), a piękne plaże są w wielu miejscach na świecie i zdecydowanie rekomendowałabym tu N. Zelandię, Australię, albo nawet Malediwy. Jedzenie i miejscowa muzyka... bez komentarza. Gorąc oczywisty.   Generalnie więc cieszę się, że poleciałam, bo ze spokojnym sumieniem mogę rzec, że czarna