Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2022

Najszczersze

 W związku z Dniem Nauczyciela H. miał długi weekend. Wybraliśmy się tradycyjnie w Izery, z noclegiem w Apartamentach pod Gondolą w Świeradowie. Może ostatni raz, bo Smedava ma już okna i do lata na pewno ją skończą. Będą gorsze warunki i ogólnie niedbale, jak to w Czechach, ale nie musieć codziennie tam jeździć, tylko mieć najpiękniejszą izerską pustkę dosłownie wokół - ogromnie kuszące. To nam zupełnie zmieni sposób łazęgowania po tamtym terenie. Nie mogę się doczekać. "Pani już tu była - rzekł właściciel - to nie będę opowiadał o Świeradowie, wszystko pani wie. Zegar chodzi, światło w okapie działa". Łypnął spod oka.  Roześmiałam się pół usatysfakcjonowana, pół speszona i pół zaskoczona (tak, 3 połówki). Zawsze mu piszę, co jest nie halo w mieszkaniu, bo wiem, że lokatorzy z zasady tego nie robią, sprzątaczki olewają i potem jest słabo. Albo zła opinia o obiekcie.  Kiedy planowałam wyjazd, zapowiadało się, że będziemy mieli słoneczną złotą jesień. Było dokładnie odwrotnie.

Budujące

  Państwo około sześćdziesiątki. Tacy zwykli, plus ona miała obcięty mały palec, kość było widać. Dość uderzające estetycznie, bo dziewięć paznokci miała pomalowanych na ostrą czerwień. Oglądali złote pierścionki, pani dość szybko zdecydowała się na jeden i dopiero wtedy spytali o koszt. Raczej ludzie zaczynają od pytania, jaka jest u mnie cena za gram, albo ile kosztuje przykładowa rzecz. Zaskoczyło ich, że mają zapłacić 1150, spodziewali się kwoty około 500. Niestety, tyle, to mogliby przed pandemią, nie mówiąc o skoku cen spowodowanych sytuacją w Ukrainie. Aż mi przykro było, że zrezygnowali, bo widać było, że im zależy, że pierścionek się spodobał i tak dalej, ale jaki bym nie dała rabat, do pięciuset nijak nie da się zejść. Za tyle, to bym mogła oddać bardzo przyjaciółce. Poszli, zajęłam się swoją robotą - aktualnie na tapecie są takie obrączkowe pierścioneczki na gumce, bardzo wredne ściubolenie, nie chcieliby Państwo -   wrócili. Rozświetleni wewnętrznym blaskiem, dosłownie

Sesja z I.

Wysłałam I. filmik, na którym pokazałam gdzie boli, poopowiadałam wszystko i umówiłyśmy się na seans po zamknięciu sklepu. Do tej pory nie chciałam, żeby przy mnie grzebała, żeby zbyt wiele o mnie wiedziała, a byłam świadoma, że robiąc seans odkrywa nawet bardzo starannie przyklepane tajemnice. Jasne, dla dobra klienta, bo często to one blokują przepływ energii i tak dalej, ale mimo wszystko. No ale teraz gdy ból i brak diagnozy, priorytety mi się pozmieniały. Poprosiłam, żeby sprawdziła, czy to czysto energetyczna sprawa, czy jednak coś mi dolega także na płaszczyźnie fizycznej. Wiedząc, co i tak każe zrobić, zapaliłam trzy białe świeczki z prawej strony (wystarczą tilajty), włączyłam relaksacyjną muzykę i ułożyłam się na chodniczkach za ladą (w mieszkaniu w porcie młody miał korepetycje, a oba apart. nad sklepem były wynajęte). Śmiesznie, ale co tam, nikt mnie tu przecież nie podglądał. I zaczęłyśmy. I. się skupiała u siebie, a ja leżałam i czekałam, co będzie. Tyle się nasłuchał

Chore przeprowadzki

  Odkąd przeprowadziłam się do Kgu, na każdy sezon (maj - wrzesień) muszę przenosić się z mieszkania nad sklepem, do mieszkania w porcie. Wszystko tu należy do matki, i sklep i trzy apartamenty i garaż, nie mam zatem prawa się sprzeciwiać. Na początku upierała się, że nie chce ode mnie ani grosza za użytkowanie. Po podwyżce, którą sama mi dała jak raz przed pandemią, zażądała zwrotu kosztów (czynsz, woda, ogrzewanie, prąd, internet, opłata garażowa). Śmiesznie tak, jedną ręką daje, drugą zabiera, ale nie czepiam się, bo gdybym chciała coś wynająć, płaciłabym jeszcze dodatkowo 2 tysiące odstępnego (tyle płacą MiK, tyle płaci Julia) i nie miałabym szans na mieszkanie w dzielnicy sanatoryjnej. Tu 2 tys. plus opłaty można by wynegocjować poza sezonem, w sezonie mooże na 7 tys./mc ktoś by się zgodził. Bez sensu. Lepiej znosić już te cholerne przeprowadzki. Acz okropnie drenują mnie od każdej strony. Fizycznie i emocjonalnie. Matka nie widzi problemu. Cóż to jest się przenieść. Tyle, że ja n

Po wakacjach

 Kiedy H. wrócił z wakacji okazało się, że M. próbował wbijać mu do głowy różne swoje mądrości, albo przekonania dotyczące mojej osoby. Wiecie Państwo, różne rzeczy mi można zarzucić, ale jedno jest pewne, nie nastawiam H. przeciwko jego ojcu. Nie opowiadam mu tych wszystkich historii, co Wam. H. do dziś nie wie dlaczego dokładnie wyprowadziłam nas z Wro, nie wie o nożu. Coś tam podsłuchał, czegoś się domyśla, ale. M. już kilka razy odwalał numery przy H., więc młody wie, że tata jest niestabilny emocjonalnie i że jest autodestrukcyjny, natomiast nie wysłuchuje ode mnie opowieści z przeszłości. Podczas pobytu w Szwajcarii M. upił się któregoś wieczoru i zaczął prawić młodemu, że coś mi się pomieszało w głowie. Coś mi się uroiło, oszalałam ogólnie. Mam manię prześladowczą. Dlatego coś mi się zwidziało i poczułam się zagrożona, co zaowocowało wyprowadzką. A teraz już w ogóle odleciałam przez całe to ezo. Uważa też, że ja przedstawiłam synowi swoją wersję wydarzeń, oczywiście strasznie go