190 cm
Na podstawach przedsiębiorczości mieliśmy podawać pani, jakie państwo ma dochody i na co wydaje najwięcej środków, a ona to wpisywała w tabelkę na tablicy.
No i ja mówię: "Zbrojenie".
Pani, że OK i wpisała to jako "Wydatki na obronność".
No to ja: "Dlaczego ograniczać się do defensywy? Atak załatwiłby od razu kwestię zwiększenia dochodów państwa".
Pani tak na mnie popatrzyła i
mówi: "Nawet nie mam jak ci odpyskować".
Potem ludzie po lekcji
prosili, żebym im zacytował moją wypowiedź dokładnie :-)
*
Na angielskim mieliśmy mówić,
co najczęściej rodzice nam powtarzają. No i tam, wiadomo, dużo ludzi
powiedziało, że żeby być miłym dla innych, szanować starszych. Dwóch wesołków,
że: "Zawsze używaj prezerwatyw".
Ja sobie obmyśliłem i gdy do
mnie doszło, specjalnie takim skromnym, grzecznym głosikiem powiedziałem, że: "Właściwie, to mama powtarza mi jedno: Kiedy chcesz się na kimś zemścić,
przemyśl najpierw, jak chcesz to zrobić i zawsze rozejrzyj się, czy w okolicy nie
ma monitoringu".
Jest to prawda ;-)
*
Wróciłem.
Życie jest zjebane, dobrze, że
nie moje.
Wszystkiego wam chyba nawet nie powiem. Albo... dobra:
Mieliśmy się spotkać we czterech, ale Marcin się wystraszył deszczu i
to nawet dobrze, bo jakby on był, to byśmy tak nie pogadali. Wiecie, on jest
taki, że jak powiesz, że masz problem, to on ci odpowie: "Zabij się".
No i łaziliśmy. Byliśmy w
Karuzeli, potem na tej szosie, co jej jeszcze nie otworzyli i w Maku. Tam
spotkaliśmy Werę z koleżankami i poczęstowały mnie e-kiepem. Powiedziałem,
że nie chcę, to laska do mnie: "Dlaczego?". Mówię, że mam bardzo ładne
płuca, a ta mi dmuchnęła parą w twarz. Potem chłopaki po mnie wrócili, bo one
mnie zaprosiły do stolika, i wyciągnęli mnie, a ja krzyczałem: "Nic na mnie
nie macie!" i: "Nie wiedziałem, że ona ma osiem lat!" i Luki
powiedział, żebym się tak nie darł, bo w tym mieście są tylko dwa Maki.
I teraz słuchajcie: Janek już
nie jest katolem. Wypisał się od nich, bo jak miał problemy, to mu nie pomogli.
Odsyłali go jeden ksiądz do drugiego, a jak usłyszeli, że miał próby
samobójcze, to w ogóle, że ekskomunika zaraz. I zero pomocy. I teraz przystąpił
do jakichś tam mariawitów.
A ten problem ma, bo jego matka zniknęła. Trzy miesiące temu zakończyła pracę w Stokrotce i nie podjęła nowej. Jak powiedział: "Z powodu uzależnień". Z tego mieszkania, które wynajmowali koło poczty, wywalili ich za niepłacenie czynszu i się przenieśli do dziadków. I ta matka zniknęła, Janek nie wie w ogóle, gdzie ona jest, czy żyje. On nie ma ojca, wiecie i ten ojciec odmówił kontaktu i płacenia alimentów. Powiedział, że ma w dupie i że to w ogóle nie jest jego syn.
*
- Mam sprawę. Pomożesz mi?
- Tak.
Zawsze odpowiedź musi
brzmieć: "Tak". Nie: "A co?", nie: "No, jak będę
mogła", czy cokolwiek. To musi być natychmiastowe, pełne przekonania i
pewności "Tak". Po prostu.
- Bo jednak bym chciał
napisać kartkę na Walentynki. I - jak to się robi? Co tam się pisze w ogóle i
tak dalej?
Pojechaliśmy do Empiku. Wybrał.
Poradziłam, żeby stworzył kilka wersji próbnych w komputerze, czy gdzieś.
Przypomniałam, że walentynek tradycyjnie nie podpisujemy, ale że warto jakoś dać
znać, że to my jesteśmy autorami, żeby nie było jak rok temu (dostał w szkole walentynkę
i do dziś ni cholery nie wie, od kogo).
- Nie zapytasz, dla kogo?
- Nie chcę być wścibska.
Uznałam, że sam mi powiesz, jeśli będziesz chciał, ale nie chciałam naciskać,
to byłoby niedelikatne.
- Dziękuję.
Tak naprawdę, miałam dwie
kandydatki i raczej obstawiałam tę drugą, więc w zasadzie ciut niespodzianka.
Napisał. Wczoraj o północy
zawołał mnie, żebym oceniła dzieło. Miałam trochę nadzieję, że nie będę o to
poproszona. To intymne sprawy, a poza tym, jeśliby coś z tego było, głupio
potem... No ale. Bardzo ładnie mu wyszło. Szczerze, delikatnie, z pomysłem, z
humorem. Sama bym tego nie zrobiła
lepiej. I nawet wymyślił, co napisać, żeby subtelnie dać się rozpoznać. Brawo.
Zaproponowałam tylko lekko mocniejszy akcent na koniec, no i wszystkie orty
musi popoprawiać.
- Świetnie? Myślałem, że
powiesz, że syf i żenada!
Nie, naprawdę świetnie.
Dziś będzie przepisywał,
jutro rano wrzuci, bo wyjeżdżamy, więc w same Walentynki go nie będzie. Ale też
już wymyślił, jak jej to zasygnalizuje via messenger. Że od kiedy do kiedy go
nie ma. Żeby nie wyszło tak, że no dobra, napisał, ale gdzie on jest, kpi
sobie, czy jak?
*
Dziś na messengerze:
Zapytałem na hicie (HiT) chatuGPT
jakie zmiany wprowadziła konstytucja PRL, bo robiliśmy kartę prac. A ten mi
napisał, że wprowadziła dziedziczną monarchię, znosiła liberum veto,
ustanawiała stały rząd i poszerzała prawa mieszczan.
Grube akacje się tam u was
działy w tym PRL-u.
Szlachta pewnie nie była
zadowolona.
Nic dziwnego, że robili te
protesty.
;-)