Już prawie szesnaście

Kiedy H. jest w szkole (technikum), korespondujemy. Niedawno dostałam takie: 

"Dwa Rabiaki pod rząd. To jest zawsze taaaka nuda. Stukasz tym drutem w jakąś wtyczkę, nie działa ci.

Albo coś źle przepisałeś i nic ci nie działa, więc siedzisz jak kołek. I on mówi tak monotonnie...

Patrzysz w bezkolorowe okienko pełne cyferek i dziwnych symboli. Siedzący za tobą Maciek bardzo chce ci coś pokazać, więc przykuwa twoją uwagę, waląc cię w plecy z całej swojej mikrej siły.

Ten czas, co rano goni, teraz odpoczywa i przysypia.

I nic się nie dzieje".

Jakbyśmy tam byli, prawda?

***

Wrócił H. ze szkoły i rzekł: Zagadały do mnie laski na korytarzu (tak je znam, z korytarza): "Cześć, H., co tam nowego?" No to mówię: "Wiecie, że broń czarnoprochowa jest normalnie dostępna w Polsce?"

Ja: :-))) O matko! Serio? Rety! Bosz, synu, dobrze, że jesteś taki przystojny. Bo gdybyś był do tego jeszcze krzywy, to masakra. :)))

H.: Ale to jest bardzo interesujący temat! Poza tym co miałem powiedzieć?!

Ja: Głupoty, kochanie. :))) Na przykład: "No siema, siema, wszystko spoko. A wy co robiłyście w Dzień Wagarowicza?" One by ci powiedziały, że zwiały z lekcji, kupiły piwo i poszły na schody przed "Bałtykiem". A ty im na to, że byłeś w lesie. One by się zdziwiły, że po co. Ty byś powiedział, że zbierałeś grzyby. One na to, że jak grzyby? W marcu? A ty, że jak jak, czy nie wiedzą, że najlepsza pora na grzyby, to marzec? I tak dalej. Small talk, heheszki, głupoty. Broń czarnoprochowa??? Weź ogarniaj, słoneczko ty moje! :)))

Popularne posty z tego bloga

Tak, to ja

Odcinanie

Toruń