Syn

 Pani Bogna też jest stałą klientką. Nie ma daleko, bo mieszka w zachodniopomorskim. Pracuje jako pielęgniarka w szpitalu i w domu opieki. Dobry z niej człowiek. Zawsze jest trochę smutna, zmartwiona. Sama wychowywała syna. Starała się odkuć finansowo, bo uciekali od pana i władcy ledwo w tym, co na sobie. Dużo pracowała, brała nocki, dzieciak był sam. Mógł wybrać różne ścieżki, wybrał narkotyki.

Wielka, niekończąca się kołomyja. Odwyki, odwyki. Mnóstwo pieniędzy. Chłopak siedział w ośrodku pół roku, rok, półtora, wszystko płatne i to grubo oczywiście. Wydawał się już pozbierany, chciał wyjść, wychodził, znów wpadał w ciąg, znów ośrodek. Miał dziewczynę, nie wytrzymała, odeszła. On niby szalenie ją kocha, nawet nadal. Miał drugą, uderzył ją. Pani Bogna doradziła jej: "Spierdalaj. Spierdalaj, póki czas, bo jak raz uderzył, to to nie będzie raz. I nic, że przepraszał". Wiedziała, że syn będzie nieszczęśliwy, ale namówiła dziewczynę do rozstania, rozumieją Państwo. 

Próbując go ratować zrobiła wszelkie możliwe kursy typu bioenergoterapia, reiki, regresing. Próbowała znaleźć klucz, sposób. Kupiła mu mieszkanie w Kgu, żeby wyrwać go ze starego środowiska.

Już się Państwo pewnie domyślają. Mieszkanie sprzedał, nawet bez jej wiedzy, w końcu jest dorosły. Kupił sobie bardzo wypasione auto, przeniósł się do Koszalina. Ktoś go widział, bardzo rozbawionego, król życia. Trochę czasu minęło, zjawił się u niej, płakał, przysięgał, że zaraz w poniedziałek jedzie na odwyk. Nie pojawił się. "Pod dupą mu się paliło, to przyjechał, ale...". Pani Bogna pół rozkłada ręce, pół wzrusza ramionami. Zrezygnowana. 

Przychyliłaby mu nieba, to widać. Niby powtarza, że to jego sprawa, że ona zrobiła już wszystko, że musi żyć dla siebie, bo się sama wykończy, a z drugiej nadal szpera po sklepie. A może talizman siedmiu aniołów by pomógł? A może turmalin mu kupi? I kupuje. Choć wie, że to bez sensu.

Przez to, że koleś sprzedał kołobrzeskie mieszkanie i po raz kolejny ją zawiódł, przehulał kasę, nabrała urazu do Kgu, który zawsze lubiła. Im jest bliżej, tym jest jej ciężej na sercu. Jeszcze daje radę wpaść do mnie, iść coś zjeść, ale nie ma mowy, żeby została na dłużej. Przyjeżdża na jednodniówki, albo nocuje w Ustroniu, czy w innych Dźwirzynach.

Puenty brak. Nie mam pojęcia, czy głupio robiła skupiając się na zarabianiu, zamiast poświęcić się wychowaniu syna. Czy to jej wina, że. Może tak, a może w ogóle. Mnóstwo dzieciaków ma zapracowanych rodziców, ale nie zostaje narkomanami. Żal mi jej jest i jego także, bo to, poza wszystkim, bardzo fajny, sympatyczny, miły chłopak. Dla niej na aktualnym etapie najlepiej chyba byłoby, gdyby wreszcie uwierzyła w to, co tylko mówi. Co do niego, to rozkładam ręce. Jedno jest pewne, żaden talizman siedmiu aniołów tutaj nie pomoże. Ani ametyst, choć jest odtruwający i pomaga zwalczyć uzależnienia. Ani turmalin na ogólne zło. Nie ta skala.

Popularne posty z tego bloga

Tak, to ja

Odcinanie

Toruń